“Ukradłem bazę klientów B2B z mojej poprzedniej pracy”. 17 zabawnych historii od rekruterów
W rekrutacji zawsze jest miejsce na zabawne historie. Zdarzają się nawet na szacownych rozmowach kwalifikacyjnych lub są „wyczytane” w liniach solidnego CV. Przecież kandydaci to przede wszystkim ludzie, ze swoimi wadami i zaletami, znakami zapytania czy wykrzyknikami. A rekruterzy to ci, którzy po mistrzowsku znajdują połączenie i sens między tym wszystkim, czasem uśmiechając się i śmiejąc ☺
CleverStaff Zebrał “śmieszne rzeczy”, które z pewnością rozweselą Państwa i udowodnią, że wytrzymałość i delikatność rekrutera są bezcenne!
No to do dzieła!
Hasło „Zielony banan”
„Często, pewnie jak większość moich kolegów, przeglądam profile specjalistów na LinkedIn. Czasami trafiam na wiele ciekawych rzeczy, – mówi Anna Paraskieieva z ITExpert. – Na przykład był Java Developer, który wśród swoich technicznych umiejętności (Spring, Java, SQL) dodał do swojego profilu zuchwałą umiejętność – „Przystojniak” (choć jego zdjęcie profilowe było dość skromne ☺)”.
Jeszcze inny kandydat w sekcji “Doświadczenie” napisał o swojej poprzedniej firmie w krótkim zdaniu – “Piekło na ziemi”. “Od razu zachciałam dowiedzieć się o przyczynach jego rezygnacji z tej firmy”, – uśmiecha się Anna.
Oprócz tego kiedyś, przeglądając profile, natknęłam się w sekcji „O” na następującą rzecz: kandydat napisał na samym końcu, że odpowiada tylko na te wiadomości, które w powitaniu mają frazę „zielony banan”. „Не впевнена, що саме зелений, але те, що банан – було точноNie jestem pewna, że chodziło o zielonym, ale na pewno był to banan ☺”, – Anna zaznacza. „Brzmiało to całkiem zabawnie! Przecież okazuje się, że kandydat użył tego triku, aby odsiać tych rekruterów, którzy wysyłają masowe maile i “spam”, nie badając profili kandydatów przed napisaniem ☺”.
Kiedy CV to całe historie
Był wypadek, kiedy Anna pomagała specjaliście dokonać korekty i poprawy CV. Prawie jedna trzecia informacji została podana w sekcji “Hobby”. Kandydat nie chciał zmniejszyć jej w żaden sposób.
Zapewne ważne było dla niego, by potencjalny pracodawca miał pewność, że zapozna się ze wszystkimi jego zainteresowaniami i bogatym wewnętrznym światem ☺ Chociaż wszystkie inne korekty i zmiany przyjął spokojnie i ze zrozumieniem ☺
Tak, CV jest częścią czegoś znaczącego i… szczerego, dla niektórych osób jest metodą wyrażania siebie. Czasami są przesyłane z dość szczerą treścią.
Oto te, które wymieniła Zhanna Kondratieva zLVIV HR SOLUTIONS:
- „Ukradłem bazę klientów B2B z mojej poprzedniej pracy”
- „ Chrześcijanka, oddana swojej pracy, ambitna”
- „ Proszę głupich rekruterów nie dzwonić do mnie, ja rozmawiam tylko z właścicielami biznesu”.
Powiedzmy sobie szczerze, takie zapadają w pamięć 🙂
Rozmowa z cudzoziemcem: szybko i “bezboleśnie” ☺
Jesteśmy skłonni sądzić, że to zazwyczaj kandydaci są w zabawnej sytuacji podczas rozmów kwalifikacyjnych. Ale czasami rekruterzy też są. ☺.
Więc, Yulia Hladyshko z SMART SOLUTION przypomina o swoim początku pracy z IT wakatami. „Choć wcześniej przeprowadzałam rozmowy kwalifikacyjne najczęściej z Ukraińcami, nie tak dawno zaczęłam umawiać się na rozmowy z Europejczykami, co wymagało prowadzenia rozmów w języku angielskim. Umawiając się na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, uprzedziłam kandydata, że potrwa ona około 30 minut. Byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ była to pierwsza rozmowa kwalifikacyjna, którą przeprowadziłam wyłącznie w języku angielskim. Z tego powodu mówiłem baaardzo szybko, a cała rozmowa kwalifikacyjna trwała tylko… 10 minut! Kandydat był na koniec nieco zdziwiony i intensywnie zapytał: “Ooo, czyli to naprawdę jest wszystko? To było naprawdę bardzo szybko…☺”.
Najważniejsze, żeby nie pomylić!
en kejs od rekrutera, który pod warunkiem zachowania anonimowości opowiedział nam o następującej sytuacji: kandydat przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną, ale najpierw pilnie poprosił o pokazanie, gdzie jest toaleta. Rekruter grzecznie towarzyszy go i automatycznie mówi: “Prosze Pana wejść, siadać, za chwilę do Pana przyjdę!”. Nastąpiła niezręczna pauza, ale dobre poczucie humoru u obojga szybko ją przykryło.
Tajemniczy szept i koszulka „do zapamiętani”
A oto historie dziewczyn z Indigo Tech Recruiters.
Kiedyś szukali kandydata na stanowisko Front-end developera do firmy produktowej.
Wszystko było jak zwykle – rozmowa kwalifikacyjna online, rozpoczęta od standardowych pytań.
“Ale w pewnym momencie usłyszałam szept i… ledwo słyszalne pukanie. Udając, że nic się nie stało, już planowałam przejść do kolejnego pytania, a tu nagle usłyszałam zdanie “Zapytaj, zapytaj ją o bonusach!”. Był to głos żeński i byłam, delikatnie mówiąc, zaskoczona, że nie jesteśmy sami ☺”.
Okazało się, że to dziewczyna kandydata chciała kontrolować rozmowę z rekruterem. Pewnie spodziewała się, że jej chłopak „wyciszył” swój mikrofon i nie wiedziała, że ujawniła swoją obecność. Po tym oczywiście zniknęła, a rozmowa kwalifikacyjna przebiegła mormalnie, ale… kandydat nie otrzymał propozycji.
Było jeszcze tak: kandydatka przyszła na rozmowę kwalifikacyjną online w koszulce o jaskrawym kolorze z logo firmy klienta. Rekruter zauważył to dopiero po 15 minutach rozmowy i od razu zapytała o to dziewczynę. Okazało się, że koszulkę ubrała celowo – pożyczyła ją od swojego chłopaka, który przypadkowo pracował na rzecz klienta pół roku wcześniej. Kandydatka powiedziała, że zrobiła to, bo chciała być zapamiętana i udało jej się.☺.
Zupa, samuraj i wiersze
Czasami team A-HR zauważa również nietypowe przypadki podczas rozmów kwalifikacyjnych.
Przykładem może być doświadczenie, gdy kandydat… podczas rozmowy kwalifikacyjnej jadł z apetytem zupę, „bo miał specjalną dietę” ☺. No co już musieli zrobić, nie mogli dopuścić do tego, żeby kandydat został głodnym ☺
I oczywiście były „trudne” kandydaty. Na przykład rekruter Viktoriia szukała kiedyś specjalisty SEO dla ukraińskiej e-commerce firmy, która działa na rynku amerykańskim. I miała „szczęście” rozmawiać z jednym bardzo uporczywym kandydatem. Cóż, naprawdę bardzo uporczywym.
Po rozmowie Viktoriia przedstawiła go CEO firmy, ale ten z jakiegoś powodu odrzucił tego specjalisty. Kandydat został o tym taktownie poinformowany. Co zwykle dzieje się w takim przypadku – kandydaci albo proszą o szczegółową informację zwrotną, albo po prostu dziękują. Ten sam specjalista SEO napisał do Viktorii w ciągu tygodnia coś na kształt::
„Nie zdajecie sobie sprawy, kogo tracicie!”
„Popełniacie ogromny błąd!”
„Nikt nie wprowadzi Państwa na szczyt szybciej niż ja!”.
Ostatnią rzeczą, którą napisał do rekrutera: „Jestem samurajem SEO!!!”. Mamy nadzieję, że nie popełnił harakiri z powodu porażki z wakatem ☺.
A oto kejs „Od agresji do poezji!”. Rekruter Aliona opowiada: „Kiedyś, podczas masowej rekrutacji menedżerów do banku, znalazł się młody człowiek, który po rozmowie kwalifikacyjnej zaczął pisać do mnie wiersze, podkreślając swoje mocne strony w zawodzie”.
Czy rzeczywiście chciał dostać tę pracę, czy równocześnie zakochał się w rekruterce, nie wiadomo na pewno. Ale to bardzo wzruszające, no naprawdę ☺.
Nieoczekiwane formaty rozmów kwalifikacyjnych
Rekruterzy pracują w różnych formatach rozmów kwalifikacyjnych – od rozmów kwalifikacyjnych opartych na kompetencjach do sytuacyjnych i grupowych. Jeśli dobrze się przyjrzeć, kandydaci mają też swoje formaty ☺ Oto kilka kejsów z ITExpert.
Pijany i chce spać. Była sytuacja, kiedy kandydat przystąpił do technicznej rozmowy kwalifikacyjnej online… pijany. Trzeba przyznać, że starał się jak najlepiej odpowiadać na pytania prowadzącego rozmowę, powoli i dziwnie, ale starał się. Na początku pojawiały się wątpliwości – może człowiek nie był pijany, tylko tak rozmawiał. Cóż, bywa tak, prawda? No bywa. Ale kiedy kandydat słodko zasnął w połowie ważnego zdania i nie reagował na wszystkie próby online (co nie było łatwym zadaniem ☺) go obudzić – nie zachodziła żadna wątpliwość. Jednocześnie nagrywano było wideo, o czym kandydat został wcześniej uprzedzony, aby w razie potrzeby klient mógł go przeglądać. To było wspomnienie na pewno. ☺
Format z sziszą. Był też kandydat, który łączył się na rozmowę kwalifikacyjną z baru sziszy i korzystał ze wszystkich zalet tego miejsca – palił sziszę podczas rozmowy, tonął w romantycznych chmurach o kształtach różnych. I wszystko to – powoli, z przerwami na dmuchnięcie, z relaksującą muzyką w tle …
Widać, że jest dżentelmenem! Pewnego dnia na rozmowę kwalifikacyjną łączył się kandydat ubrany w konserwatywny garnitur i krawat, z pięknie wystylizowanym i artystycznie podkręconymi wąsami. Odpowiadał na pytania w sposób empatycznie uprzejmy i trzymał fajkę podobną do Sherlocka… Wydawało się, że za chwilę pojawi się albo dr Watson, albo pies Baskerville’ów …
Czasem było i bez garnituru. Czasem było i bez garnituru. Gdy kandydat stawił się na rozmowę kwalifikacyjną… w frotowym szlafroku na nagim ciele, także w rozwiązanym szlafroku ☺ No cóż, tak stało się, wszyscy jesteśmy ludźmi, nie każdy ma czas na to, by przyjść punktualnie, a tym bardziej ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną…
„Żona nie pozwala mi na to”. Czasami mamy kandydatów, którzy pomyślnie przechodzą wszystkie etapy rozmowy kwalifikacyjnej, firma klienta zaciera ręce z zadowolenia i wszystko jest „w worku”, jak to się mówi. A potem nagle kandydat odrzuca ofertę. A dlaczego? „Moja żona sprzeciwia się zmianie pracy i nie poddaje się przekonywaniu”. No i co, nie trzeba psuć nastroju troskliwej żony z powodu takiego „drobiazgu” – bardzo trudnego wakatu, kandydata, który zadał sobie wiele trudu, i jeszcze trudniejszego klienta. Rodzinne szczęście kandydatów jest dla rekrutera najważniejsze ☺
Mamy nadzieję, że tym wyborem pocieszyliśmy Państwa 🙂 Jeśli macie coś zabawnego do przekazania z własnej praktyki, prosimy o kontakt z naszym redaktorem tutaj ev@cleverstaff.net
Opublikujemy z pewnością:)