Jak sport, mentoring i career break ratują przed wypaleniem: szczera rozmowa z Kateriną Serhijenko

Ponad 36% specjalistów z branży Human Resources odczuwa stałą presję, wywieraną na nich w miejscu pracy. Świadczą o tym dane, pochodzące z ankiety „Zdrowie psychiczne ukraińskiego rekrutera 2023”, którą niedawno przeprowadzili eksperci firmy CleverStaff. Stały stres to krok do powstawania wypalenia zawodowego, które prowadzi nie tylko do pogorszenia stanu psychicznego, ale także problemów ze zdrowiem fizycznym i ogólnie samopoczuciem.

Jak na czas się zatrzymać, rozpoznać ten stan i co zrobić, by odzyskać siebie – rozmawiamy z Kateriną Serhijenko, Head of Recruitment, mentorem i mówcą.

  • Katerino, opowiedz, proszę, kiedy i jak spotkałaś się z problemem wypalenia zawodowego?

Aby oddać specyfikę mojego doświadczenia, przedstawię kontekst. Przez ostatnie trzy lata działałam jako Head of Recruitment w dużym zespole rekruterów w renomowanej firmie IT. Zbudowałam swój zespół i procesy od podstaw. Na początku było 4 rekruterów, na szczycie działalności już 25. To był mój projekt, ciekawy, ale jednocześnie bardzo aktywny okres, który tydzień po tygodniu przeżywałam, działając w bardzo dużym tempie.

Gdy minął już 3. rok, zaczęłam odczuwać objawy emocjonalnego wypalenia. Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to właśnie to. Ten stan jest bardzo zdradliwy i często nosi maskę banalnego zmęczenia. Wydaje nam się, że jesteśmy po prostu zmęczeni pracą, ludźmi, otoczeniem. Też myślałam, że czuję się wyczerpana z powodu dużego obciążenia i odpowiedzialności za duży zespół i wskaźniki biznesowe. Wydawało mi się, że gdy wezmę dodatkowe dni wolnego, wszystko wróci do normy. Ale… dni wolne mijały, a ja nie czułam oczekiwanego ukojenia, znów pracowałam dużo… I tak w kółko. W rzeczywistości ta droga może trwać od 3 miesięcy do 1,5 roku. Jednak to już są pierwsze wyraźne sygnały.

  • Jak zdefiniowałaś swój etap?

Istnieje wiele etapów/klasyfikacji wypalenia emocjonalnego. Mnie jest bliska teoria niemieckiego psychologa Matthiasa Burischa mówiąca o 6 etapach:

  • pierwszy – kiedy całkowicie zanurzasz się w procesy pracy i ignorujesz wszystkie potrzeby niezwiązane z pracą,
  • drugi – ogólna empatia maleje, a dawniej doświadczane zainteresowanie pracą stopniowo znika; pojawia się postawa kategoryczna i wydaje się, że wszyscy wokół pracują zbyt mało,
  • trzeci – pojawia się intensywne doświadczenie wszystkich emocji, zmęczenie prowadzi do błędów w pracy, pojawia się poczucie winy, apatia i możliwa jest nawet depresja,
  • czwarty – do emocji dochodzi destruktywne zachowanie,
  • piąty – psychosomatyczne reakcje organizmu,
  • szósty – ostateczna utrata sensu.

Otóż, „złapałam” siebie na dość późnym piątym etapie, kiedy sygnały zaczęło dawać mi moje ciało: ciągły dyskomfort fizyczny, problemy z plecami i ze snem, zmieniły mi się preferencje smakowe. Na przykład miałam ochotę na więcej słodyczy, choć nie przepadam za nimi, ale żeby poczuć pewne emocje, moje ciało potrzebowało właśnie tego. Wtedy zrozumiałam, co się dzieje, ale dotarcie do tego, że się wypaliłam, to jedno – trzeba też mieć siłę i mądrość, aby zaakceptować ten stan.

Przez 9 lat w IT nie miałam z tym do czynienia, ale słyszałam wiele historii od kandydatów, które wydarzyły się innym, ale nigdy nie mnie. Tym razem było odwrotnie. To było dość smutne i trudne do zaakceptowania.

  • Co działo się potem?

W tamtym czasie mój stan był już głęboko zakorzeniony i nie mogłam nic radykalnie i od razu zmieniać, na przykład mojego harmonogramu pracy. Musiałam realizować cele, dbać o to, aby zespół był zmotywowany, podtrzymywać komunikację z managerami i CEO (co najmniej 50+ osób!), można by tak dalej wymieniać.

Zawsze kochałam to, co robiłam, ale, jak każda praca z ludźmi, moje działania wiązały się z dużymi wymaganiami energetycznymi. Maksymalnie, na co sobie pozwalałam, to był jeden dzień w tygodniu z blokadą kalendarza na spotkania, ponieważ codziennie miałam ich od 5 do 9. Dodatkowo dochodziło wiele zadań operacyjnych, które pojawiały się nagle i trzeba było je załatwić od ręki. Im więcej pracujesz w takim trybie, tym bardziej „wypłukuje się” Twój zasób energetyczny. Nawet na urlopie, jako manager, wciąż monitorujesz pracę swojego działu, czytasz czaty, odpowiadasz na ważne wiadomości.

Oczywiście zespół daje wiele pozytywnych emocji i motywuje do robienia więcej i lepiej. Niesamowite jest patrzenie, jak wpływasz na juniorów, którzy dopiero zaczynają swoją pierwszą pracę, obserwowanie ich rozwoju i cieszenie się ich sukcesami albo obserwowanie, jak średnio doświadczony rekruter staje się liderem zespołu dzięki twojej ciężkiej pracy i stałemu feedbackowi.

  • Czy koledzy z pracy albo bliscy zauważyli Twój stan?

Moja przełożona szczerze pomagała mi radami, proponowała, bym bardziej dbała o siebie, żebym wzięła wolne, uprawiała sport, poszła na masaż, wybrała się do lasu. Wewnątrz mojego zespołu nie mogłam pozwolić sobie na wyraźne okazywanie emocji – w końcu jestem kierownikiem działu, ludzie wzorują się na mnie, a dodatkowo istnieje pewna etyka biznesowa. Jeśli chodzi o rodzinę, to wie, że jestem pracoholikiem i „osiągaczką” ☺, więc mnie rozumieją. Jednak pewnego dnia mama zapytała mnie, czy naprawdę wszystko jest w porządku, bo zbyt mocno skupiam się na pracy i nie rozmawiam o niczym innym. Po pół roku przypomniałam sobie jej pytanie i znalazłam na nie odpowiedź. Musiałam opuścić firmę, aby radykalnie zmienić sytuację.

  • Kiedy zaczęłaś pracować nad regeneracją?

W ostatnich dniach pracy zdawałam sobie sprawę, że moja historia regeneracji potrwa co najmniej pół roku, a może i dłużej. Naprawdę potrzebowałam długiego urlopu, tzw. przerwy w karierze. W trakcie ponad 3 lat intensywnej pracy nagromadziłam wiele „zaległości administracyjnych”. Już w pierwszym tygodniu zaczęłam pisać plany regeneracji, gdzie głównym celem było maksymalne dbanie o siebie i swoje zdrowie.

  • Na czym skupiałaś się przede wszystkim?

Ze względu na to, że doszłam do piątego etapu wypalenia i miałam już pewne problemy zdrowotne, widziałam pracę nad sobą od razu w trzech kierunkach – mentalnym, fizycznym i medycznym. Przede wszystkim udałam się na kompleksowe badanie organizmu, jednocześnie chodziłam na masaże, zaczęłam uprawiać sport. Nasze zdrowie psychiczne i fizyczne jest ściśle ze sobą powiązane. Gdy jedna strona zaczyna się „sypać”, druga może chronić organizm i redukować negatywne działanie. Sport to konieczność i ważna lekcja na całe życie, niezależnie od tego, czy to jest joga, ćwiczenia siłowe, stretching, bieganie, taniec, pływanie – możesz wybrać cokolwiek, co jest w Twoim zasięgu możliwości.

Na pewno sport poprawił mój stan fizyczny i bardzo pozytywnie wpłynął na mentalny.

  • Co jeszcze było ujęte w planie regeneracji?

Do jakościowej regeneracji są potrzebne nowe emocje. Dlatego postanowiłam spróbować czegoś, czego wcześniej nie robiłam. Jednak skąd wziąć nowe, intensywne emocje w kraju, gdzie trwa wojna i jest bardzo trudno moralnie, ciągłe ostrzały, brak snu, skoki kortyzolu…

Dokładnie, robimy to, co możemy. W moim przypadku postanowiłam, że będzie to siłownia. Dlatego w moim życiu pojawił się… rower! Chociaż ogólnie nie lubię rowerów. Jednak te grupowe zajęcia wytrzymałościowe i siłowe, gdzie wszyscy bardzo aktywnie jeżdżą raz w tygodniu ☺, dodają mi energii. Ponadto trenuję także indywidualnie 2-3 razy w tygodniu, lubię stretching, barre i zapisałam się na indywidualne lekcje z choreografem.

Od kilku lat jeżdżę konno, ale z powodu braku czasu było to sporadyczne, a teraz chcę robić to regularnie, bo konie to moja miłość.

Mam także czas i chęć pomagać, dlatego z rodziną jeździmy do schroniska dla uratowanych zwierząt (gdzie jest 18 koni, bocian, koty, psy, duży kruk i kucyk), kupujemy jedzenie, warzywa i owoce, ich ulubione przysmaki, spędzamy czas razem, a to jest niesamowite doświadczenie i wielka przyjemność.

  • Odnośnie medycyny, to od czego zaczęłaś?

Zrobiłam pełne badanie organizmu, żeby dowiedzieć się, czym powinnam się zająć. Zaczęłam pracować z dietetykiem, żeby uzupełnić niedobory. Niestety, nie wszyscy do końca zdają sobie sprawę, jaki wpływ ma dieta na nasze samopoczucie. Dietetyk – to także ciekawe doświadczenie, którego wcześniej nie miałam. Chcę uczynić swoje odżywianie bardziej świadomym i chcę spożywać posiłki lepszej jakości. Poza tym uczestniczę w szkoleniach z psychologii pozytywnej, praktykuję różne techniki psychologiczne i poznaję przede wszystkim siebie.

  • Czy całkowicie wstrzymałaś swoją profesjonalną karierę?

Nie, nie wycofałam się z zawodu ☺. Zarejestrowałam się na platformie mentoringowej od PROJECTOR Institute.

Prowadzę indywidualne sesje mentoringowe na temat rekrutacji, zarządzania, budowania kariery itp. To jest inicjatywa charytatywna, nie otrzymuję więc wynagrodzenia finansowego, ale dostaję coś o wiele cenniejszego – ciekawe znajomości i nowe emocje. Zaczęłam spotykać się z ludźmi, których normalnie, pracując w biurze 24/7, bym prawdopodobnie nie spotkała. Tak, pracując w firmie organizowałam wewnętrzne konferencje, hackathony, uruchamiałam staże, byłam wykładowcą w szkołach. Ale żeby wyjść poza firmę – po prostu nie miałam na to zasobów, ani sił, ani chęci budowania marki osobistej. Teraz ludzie sami przychodzą do mnie z konkretnymi prośbami: poleć szkolenie, powiedz, jak zatrudnić CEO, jak zbudować dział rekrutacji, jak być lepszym liderem zespołu, jakie wskaźniki wprowadzić. Wiedzą z tych tematów, jak i wielu innymi, w których mam doświadczenie, chętnie się dzielę.

Prowadzę do 5 takich sesji tygodniowo, to dla mnie komfortowe, inspiruje mnie i pozwala być w zawodzie, ale już z pozycji konsultingowej. Oddzielnie prowadzę 3 mentee na stałe według naszego planu rozwoju przez 3-6 miesięcy i mam projekty konsultingowe dla firm produkcyjnych.

Lubię uczyć i być przydatna, pomagać firmom. Również regularnie uczestniczę w konferencjach, różnych wydarzeniach zawodowych, w tym międzynarodowych, jako mówca, gdzie dzielę się wiedzą i doświadczeniem. I szczerze mówiąc – czuję się bardzo dobrze działając w takim trybie. Ponieważ sama kontroluję swoje obciążenie i dla mnie ważne jest, aby podczas regeneracji nie było ono maksymalne.

  • Czy można rozważyć działalność charytatywną jako osobne „lekarstwo” na wypalenie?

Oczywiście! Szczególnie podoba mi się, gdy działalność charytatywna wraca po pewnym czasie. Kiedy ktoś dzięki twojej pomocy i mentoringowi opracowuje temat, osiąga sukces i pisze do ciebie, żeby opowiedzieć o swoich osiągnięciach – to naprawdę mnie motywuje. I to też jest mój wynik. W końcu nie trzeba być w firmie, żeby pomóc skutecznie rozwiązać pewne problemy. Zewnętrzny ekspert może dostarczyć wiele wartości. To wgląd, który miałam, próbując być niezależnym konsultantem.

  • Czy wypalenie zmieniło Twoje podejście do zawodu?

Uwielbiam swoją profesję. Niemniej jednak zmieniłam swoje podejście do pracy. Wcześniej myślałam, że praca to ja, a całe moje życie to praca! Zawsze wybierałam pracę zamiast czegoś innego – sportu, nowych znajomości, mentoringu, budowy osobistej marki. Wypalenie skłoniło mnie do poszukiwania i odnajdywania nowych wartości i znaczeń. Doszłam do wniosku, że praca to tylko część mojego życia, niezależnie od tego, jak bardzo ją kochasz. Jesteś przyjaciółką, żoną, córką, mentorem, mówcą. Jesteś osobistą marką dla kogoś. I wszystko to też powinno mieć miejsce i czas w życiu. Prace się zmieniają, ludzie się zmieniają, a tylko ty zostajesz sama ze sobą. I jeśli nie dbasz o wszystkie swoje inne role, potem konsekwencje będą bardzo bolesne.

  • Na które codzienne sprawy spojrzałaś z innej perspektywy?

Nie rozumiałam wcześniej, co to znaczy „robić to, co chcesz”. Kiedy żyjesz według kalendarza, nie zawsze możesz uczynić priorytetem osobiste sprawy. Dla mnie teraz przyjemność polega nawet na tym, aby wyjść w środku dnia coś załatwić. Pójść na trening, kiedy sala jest prawie pusta. Zjeść śniadanie z przyjaciółmi o 12:00 i pracować razem w dowolnym coworkingu w Kijowie. Niewiarygodnie proste rzeczy, ale tak fajne!

  • Twoje 3 najlepsze rady dla tych, którzy już czują „jakby zmęczenie”.

Zdrowie i samopoczucie to twoja i tylko twoja odpowiedzialność. Dlatego jeśli już masz pewne przeczucia (bo kiedy w poniedziałek w ogóle nie chcesz iść do pracy, jest to wyraźny czerwony sygnał) i wypalenie jest blisko, radzę:

  1. Zrozumieć i zaakceptować fakt, że możesz się wypalić. I to jest w porządku!
  2. Skonsultować się z ekspertami. W zależności od etapu może to być coach, mentor, psychoterapeuta, który pomoże zidentyfikować prawdziwy stan.
  3. Określić, czego dokładnie potrzebujesz, aby poprawić swoją sytuację. Nawet minimalny, ale konkretny plan działania jest ważny.

Może ktoś od razu powinien się zwolnić, ktoś inny objąć inne stanowisko, bo już nie jest dla niego ciekawe robienie tego, co robi. Warto otwarcie porozmawiać o tym z przełożonym. Dla jednych efekty przyniesie aktywne uprawianie sportu, taniec, praktyki psychologiczne i nie otwieranie laptopa po 19:00. Ktoś inny może pojechać na rekolekcje w góry na 2 tygodnie i spacerować po polanach. Nie ma uniwersalnego przepisu, bo każdy powinien mieć coś własnego.

Dodatkowo pozwól, aby w Twoje życie wkroczył psycholog. W XXI wieku to norma! Przecież regularnie sprzątamy mieszkanie, zamawiamy nawet usługi sprzątania – więc dlaczego nie robić tego w swojej głowie? Nie trzeba być latami w terapii, można korzystać z usług na żądanie lub kiedy czujesz potrzebę wsparcia lub analizy jakiejś sytuacji, traumy czy po prostu „profilaktycznie” – korzyść będzie z tego na 100%.

  • Co poradzisz zarządzającym?

Kierownicy powinni zauważać i reagować. Warto mniej mówić, a zadawać więcej pytań po to, aby dana osoba szukała odpowiedzi. Zarządzający powinien ją kierować, subtelnie być obok. Jeśli pracownik ma drugie lub trzecie stadium wypalenia zawodowego, jest to już zauważalne dla kierownika. Zmienia się ton głosu, zachowanie w zespole, reakcja na codzienne sprawy. Warto najpierw porozmawiać, zrozumieć o co chodzi, może są to sprawy osobiste, a może jednak powodem jest praca i właśnie ma miejsce początek wypalenia, a następnie można dać urlop lub zasugerować „długi weekend”. Aby mózg się przeładował i naładował nowym, aby nie doprowadzić do utraty sensu. Dla kierownika korzystniej będzie dać specjaliście wolne na pewien czas, niż potem szukać nowego. Obecnie jest to zadanie drogie, długotrwałe i nieprzyjemne. Dbajcie nie tylko o siebie, ale i o tych, którzy są obok was ☺.

Internetowy system rekrutacji CleverStaff dziękuje Katerinie Sergiienko za rozmowę i udzielone rady!